Zanim się poznaliśmy, Mariusz Mielęcki przez kilkanaście lat mieszkał w siedzibie Teatru Cinema w Michałowicach, małej wiosce w Karkonoszach. W ogromnym, pełnym zakamarków, magicznym domu malował obrazy z cyklu „Gotyckie Sny” - przedstawienia niezwykłe i wieloznaczne.
W wyobrażonym przez Mielęckiego świecie, spotykamy się z mitycznymi zwierzętami: jednorożcem, pegazem, cielcem, cyklopem, centaurem, czy istniejącą tylko w obrazach artysty „centaurzycą”. Czasem oglądamy perkoza, czy gęś na grzbiecie jelenia. Malarstwo Mielęckiego ukazuje świat przeciwieństw. Jednorożec jest dla niego symbolem niezależności, siły a jednocześnie czystości, dobroci, łagodności. Centaur jako hybryda człowieka i konia, jest połączeniem dwóch natur: myślącej, czującej i drugiej opierającej się na szybkości i sile fizycznej. Przeciwieństwa nie wypierają się wzajemnie, ale współistnieją, uzupełniają i trwają złączone od wieków tak jak dobro i zło. Jeleń w obrazach artysty jest również symbolem dwóch przeciwieństw, choć ostatecznie jest triumfem ducha nad materią, symbolizuje sferę sacrum. Także wyobrażenia ptaków, które dzięki skrzydłom mogą symbolizować postaci aniołów, zbliżają nas do sfery duchowej.
Sakralny charakter pracom Mariusza nadają również umieszczane w górnej części obrazów fragmenty zapożyczone z natury, lub odnalezione przez niego, niepotrzebne nikomu gipsowe elementy figur świętych. Artysta zestawia wybrane fragmenty na nowo i tworzy swoje własne symbole Boga, nawiązując do wyobrażeń Oka Opatrzności z dawnego malarstwa. Oko Boga spogląda na świat pełen przeciwieństw przedstawiony na obrazach Mariusza Mielęckiego, który
jest odzwierciedleniem świata, w którym żyjemy.
W wyobrażonym przez Mielęckiego świecie, spotykamy się z mitycznymi zwierzętami: jednorożcem, pegazem, cielcem, cyklopem, centaurem, czy istniejącą tylko w obrazach artysty „centaurzycą”. Czasem oglądamy perkoza, czy gęś na grzbiecie jelenia. Malarstwo Mielęckiego ukazuje świat przeciwieństw. Jednorożec jest dla niego symbolem niezależności, siły a jednocześnie czystości, dobroci, łagodności. Centaur jako hybryda człowieka i konia, jest połączeniem dwóch natur: myślącej, czującej i drugiej opierającej się na szybkości i sile fizycznej. Przeciwieństwa nie wypierają się wzajemnie, ale współistnieją, uzupełniają i trwają złączone od wieków tak jak dobro i zło. Jeleń w obrazach artysty jest również symbolem dwóch przeciwieństw, choć ostatecznie jest triumfem ducha nad materią, symbolizuje sferę sacrum. Także wyobrażenia ptaków, które dzięki skrzydłom mogą symbolizować postaci aniołów, zbliżają nas do sfery duchowej.
Sakralny charakter pracom Mariusza nadają również umieszczane w górnej części obrazów fragmenty zapożyczone z natury, lub odnalezione przez niego, niepotrzebne nikomu gipsowe elementy figur świętych. Artysta zestawia wybrane fragmenty na nowo i tworzy swoje własne symbole Boga, nawiązując do wyobrażeń Oka Opatrzności z dawnego malarstwa. Oko Boga spogląda na świat pełen przeciwieństw przedstawiony na obrazach Mariusza Mielęckiego, który
jest odzwierciedleniem świata, w którym żyjemy.
W Michałowicach, gdzie zamieszkałam, kiedy poznałam Mariusza, powstały moje pierwsze rzeźby. Nazywam je „Cierpiącymi Aniołami”.
Z Karkonoszy przenieśliśmy się do jeszcze mniejszej wioski - Kwieciszowic u podnóża Gór Izerskich. Jest to miejsce, które na nas mocno oddziałuje, jest zapomniane i magiczne.
W Kwieciszowicach powstają dwa nowe cykle malarskie Mariusza: „Rodzina Polska” i „Zabawy Świętych”. W obrazach tych wszystko wydaje się ironicznie odwrócone. Wcześniej artysta przydawał zwierzętom świętości, a teraz postaciom świętych przypisuje cechy ludzkie. Jezuski bawią się ze sobą jak dzieci. Anioł i Diabeł wspólnie piorą brudy, Diabeł prosi do tańca Anioła. Wartości są zachwiane jak w dzisiejszym świecie. Powstają przedstawienia Matki Boskiej i Piety,
ale Maria podtrzymuje dwóch Jezusów, braci bliźniaków... W sztuce wszystko jest możliwe.
Na tych obrazach nie ma żadnych odpowiedzi, tylko przewrotne pytania. Nie ma w nich elementów symbolizujących sacrum, umieszczonych w górnej części obrazów, nie ma już boskich promieni. Mariusz żartuje, że Bóg na to nie patrzy.
ale Maria podtrzymuje dwóch Jezusów, braci bliźniaków... W sztuce wszystko jest możliwe.
Na tych obrazach nie ma żadnych odpowiedzi, tylko przewrotne pytania. Nie ma w nich elementów symbolizujących sacrum, umieszczonych w górnej części obrazów, nie ma już boskich promieni. Mariusz żartuje, że Bóg na to nie patrzy.
W Kwieciszowicach w tym samym czasie powstają moje rzeźby - popiersia kobiece. Wszystkie są zamyślone, wyobrażają różne cierpienia tego świata. Są też trochę o miłości. Niektóre z tych kobiet nigdy nie kochały, lub kochały źle bądź za późno. Każda z rzeźb ma przypisaną jedną myśl, ale nie podpisuje ich, po prostu to pamiętam.
W 2008 roku kupujemy starą plebanię w Popielówku k. Lubomierza. Miejsce to jest niezwykłe jak wiele na pogórzu izerskim, wyróżnia się jednak znaczną ilością świętych kapliczek przydrożnych rzeźb. Tutaj teraz powstają nasze kolejne prace, które wpasowują się w klimat domu i wsi.
Agnieszka Topolnicka - Mielęcka
Agnieszka Topolnicka - Mielęcka
Before we met, Mariusz Mielęcki lived for more than a dozen years at the Cinema Theater headquarters in Michalowice, a small village in the Karkonosze Mountains. In a huge house full of nooks and crannies, full of magic, he painted paintings from his "Gothic Dreams" series - performances that are unusual and ambiguous. In the world imagined by Mielęcki, we meet mythical animals: a unicorn, a pegasus, a bullock, a cyclops, a centaur, or a "centaur" existing only in the artist's paintings. Sometimes we see a grebe or a goose on the back of a deer. Mielęcki's paintings show a world of opposites. For him, the unicorn is a symbol of independence, strength and at the same time purity, kindness, gentleness. The centaur, as a hybrid of man and horse, is a combination of two natures: the thinking, feeling one and the other based on speed and physical strength. The opposites do not supplant each other, but coexist, complement each other and continue united for centuries like good and evil. The deer in the artist's paintings is also a symbol of two opposites, although it is ultimately a triumph of spirit over matter, symbolizing the realm of the sacred. Also the depictions of birds, which thanks to their wings can symbolize the figures of angels, bring us closer to the spiritual realm.
The sacred character of Mariusz's works is also given by fragments placed in the upper part of the paintings, borrowed from nature or found by him, unnecessary to anyone, plaster elements of saints' figures. The artist juxtaposes the selected fragments anew and creates his own symbols of God, referring to depictions of the Eye of Providence from old painting. The Eye of God looks at the world full of opposites depicted in Mariusz Mielęcki's paintings, which is a reflection of the world we live in.
My first sculptures were created in Michalowice, where I lived when I met Mariusz. I call them "Suffering Angels."
We moved from the Karkonosze Mountains to an even smaller village - Kwieciszowice at the foot of the Izera Mountains. It is a place that affects us strongly, it is forgotten and magical.
Two new painting series by Mariusz are being created in Kwieciszowice: "Polish Family" and "Fun of the Saints." In these paintings everything seems ironically inverted. Previously, the artist attributed sanctity to animals, but now he attributes human characteristics to the figures of the saints. Jesuses play with each other like children. The Angel and the Devil wash dirt together, the Devil asks the Angel to dance. Values are shaken as in today's world. Representations of the Virgin Mary and the Pieta arise, but Mary supports two Jesus, twin brothers.... In art, anything is possible.
There are no answers in these paintings, only perverse questions. There are no elements symbolizing the sacred, placed at the top of the paintings, no more divine rays. Mariusz jokes that God is not looking at it.
In Kwieciszowice at the same time my sculptures are being created - busts of women. They are all thoughtful, depicting various sufferings of this world. They are also a bit about love. Some of these women never loved, or loved badly or too late. Each of the sculptures has a thought attached to it, but I don't sign them, I just remember it.
In 2008, we buy an old parsonage in Popielówek near Lubomierz. This place is unusual as many in the Izer foothills, but it is distinguished by a significant number of holy shrines roadside sculptures. This is where we now create our next works, which fit into the atmosphere of the house and the village.
Agnieszka Topolnicka - Mielęcka